Sebastian Majtczak – oskarżony o spowodowanie wypadku, w którym zginęli Martyna, Patryk i ich czteroletni syn Oliwier – wciąż twierdzi, że winę ponosi kierowca Kii i nie okazuje skruchy.
Rusza proces 9 września
Sąd Rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim ma otworzyć rozprawę 9 września. Prokuratura twierdzi, że Majtczak pędził zmodyfikowanym BMW ponad 300 km/h i uderzył w rodzinną Kiię, która stanęła w płomieniach. Cała trzyosobowa rodzina z Myszkowa zginęła na miejscu.
Obrona wskazuje na kierowcę Kii
Majtczak nie przyznaje się do winy. Utrzymuje, że to kierowca Kii „stanął mu na drodze” i nie zjechał z pasa, więc musiał wybrać między zderzeniem z wiaduktem a kolizją z osobówką.
Amerykanie kupili rywala Widzewa. W 2023 próbowali przejąć ŁKS
Fundacja domaga się eksperymentu
Z Majtczakiem współpracuje prywatna Fundacja Freedom 24. Organizacja wnioskuje o eksperyment procesowy na autostradzie A1 i o badania wraku przez ekspertów wojskowych. Jej zdaniem opinia biegłych powstała tylko na podstawie symulacji komputerowych, a modyfikacje auta nie wpłynęły na bezpieczeństwo.
Stary znajomy kibiców ŁKS-u wraca do ligi. A gole potrafi strzelać jak mało kto!
Rodziny domagają się sprawiedliwości
Pełnomocnik rodzin ofiar podkreśla, że licząca 300 stron ekspertyza prokuratury jednoznacznie wskazuje na winę kierowcy BMW i nie zawiera błędów. Dodaje, że Majtczak od dwóch lat nie okazuje skruchy ani woli zadośćuczynienia, co jeszcze bardziej boli bliskich tragicznie zmarłych.
Dziękujemy, że przeczytałeś nasz tekst. Obserwuj nas na Twitterze i Facebooku.