Widzew przegrał z Rakowem Częstochowa 0:1 w 10. kolejce PKO BP Ekstraklasy. Łodzianie nieźli grali przez cały mecz, ale stracili decydujący gol w doliczonym czasie gry. To kolejna porażka, która psuje bilans zespołu Patryka Czubaka.
Dominacja bez efektów
Czerwono-biało-czerwoni mieli wyraźną przewagę przez większość spotkania. Piłkarze Widzewa stworzyli kilka dobrych okazji, ale dwukrotnie VAR anulował im bramki. Pierwszą zdobył Samuel Akere w 12. minucie, ale Fornalczyk był na spalonym. Druga bramka również została odgwizdana za pozycję spaloną.
Widzewiacy odali więcej strzałów i częściej byli przy piłce. Szczególnie aktywny był Fornalczyk, który miał kilka dobrych szans na zdobycie bramki. W 68. minucie otrzymał fantastyczne podanie od Teklicia, ale nie zdołał wykorzystać okazji.
Raków wykorzystał jedną szansę
Częstochowianie grali defensywnie i czekali na swoje szanse. Przez większość meczu nie stwarzali większego zagrożenia pod bramką Veljko Ilicia. Medaliki miały problemy z kreowaniem akcji ofensywnych i skupiały się głównie na przeszkadzaniu rywalom.
Decydujący moment nastąpił w 93. minucie. Michael Ameyaw dośrodkował z prawej strony, a Lamine Diaby-Fadiga strzałem głową pokonał bramkarza Widzewa. Ten gol dał Rakowowi pierwsze zwycięstwo od dawna.
Widzew ma tylko 10 punktów
Po tej porażce Widzew spadł na 11. miejsce z 10 punktami. Raków awansował na 9. pozycję z 11 oczkami. Oba zespoły miały przed sezonem znacznie większe ambicje i liczą na poprawę formy w kolejnych meczach.