Marsz dla pokoju, czy marsz dla świętego spokoju? [OPINIA]

Daro
Daro

Przez część ulicy Piotrkowskiej z okazji Międzynarodowego Dnia Pokoju przemaszerował „Łódzki marsz pokoju”. Pod szczytnym hasłem „Chcemy pokoju dla Bliskiego Wschodu”. Zabrakło jednak najważniejszego – wskazania, kto tym słabym i mordowanym jest. Zabrakło choćby jednej flagi Palestyny i Ukrainy czy jasnego transparentu przeciwko ludobójstwu. Wiele osób na świecie nie ma problemu, by wskazać, kto jest ofiarą, a kto agresorem (Rosja i Izrael). W Łodzi pod flagami ONZ zwyciężyła polityczna poprawność?

Łódzki Marsz Pokoju

Konflikt ze zdwojoną siłą wybuchł w październiku 2023 roku. Izrael zareagował akcją odwetową na atak Palestyńczyków na izraelskie osiedla i uczestników festiwalu muzyki. Na tym jednak się nie skończyło. Niedługo miną dwa lata, jak wojska izraelskie dzień po dniu kontynuują dzieło niszczenia Stefy Gazy i mordowania cywilnej ludności.

Świat coraz mocniej protestuje przeciwko Izraelowi. A Łódź?

Pierwsze nieśmiałe protesty przerodziły się w masową krytykę Izraela za ludobójstwo. Krytykują artyści, aktorzy, kibice czy organizacje pozarządowe, ale nie tylko. Np. Holandia zakazała wjazdu politykom z Izraela. Hiszpania zapowiedziała, że nie wystartuje w mistrzostwach Europy w piłce nożnej, jeśli awansuje na nie Izrael. Tydzień temu ONZ większością głosów poparł deklarację o utworzeniu obok Izraela niepodległej Palestyny.

Michałowi S. grozi 10 lat więzienia! Jak oszukiwał inwestorów? [FILM]

W wielu miejscach oddolne inicjatywy organizują protesty pod flagami Palestyny. Podobnie jest na wielu stadionach. Chyba nikt nie ma wątpliwości, kto w tym konflikcie jest ciemiężony, mordowany, głodzony i pozbawiany dachu nad głową. No właśnie pod flagami. W Łodzi Stowarzyszenie Kombatantów Misji Pokojowych ONZ już po raz siódmy zorganizowało marsz dla pokoju. Szczytna sprawa, bez dwóch zdań.

Łódzcy politycy na czele marszu

Na czele stanęli łódzcy politycy m. in. wiceprezydent Małgorzata Moskwa-Wodnicka, senator Artur Dunin, radni Marcin Gołaszewski, Agnieszka Wieteska, Mateusz Walasek czy Hanna Gil-Piątek z sejmiku Wojewódzkiego. Od pasażu Schillera do placu Wolności przeszli przy momentami skocznej muzyce orkiestry dętej łódzkiego MPK. Były flagi ONZ i flagi Polski. Zabrakło flag tych, dla kogo szli – Palestyny (chcemy pokoju dla Bliskiego Wschodu) i Ukrainy, która jeszcze dłużej toczy wojnę z Rosją (wcześniej flagi były). Zabrakło odwagi?

Krzyczał do strażników: „i tak mnie nie złapiecie”. Złapali go dwa razy

Dopiero na placu Wolności dowiedziałem się dla kogo ten marsz. Uczestnicy krzyknęli „Nigdy więcej wojny”, „Chcemy pokoju na świecie”, „Stop wojnie w Gazie”, „Stop wojnie w Ukrainie”. Znów zabrakło jednego wskazania palcem, kto jest agresorem, kto strzela rakietami, kto gwałci i morduje. A to takie proste – Izrael i Rosja.

– Jesteśmy przeciwni zbrodni ludobójstwa w Stefie Gazy i w Ukrainie – mówił przedstawiciel Stowarzyszenia i przypomniał o Polakach, którzy zginęli z powodu tych konfliktów. O Damianie Sobolu, który stracił życie podczas ataku na konwój humanitarny w Strefie Gazy i sierżancie Mateuszu Sitku, dźgniętym nożem na granicy polsko-białoruskiej. Pamięć ofiar wojny i nienawiści uczczono minuta ciszy.

Zatrzymano mężczyznę, który pomazał gmach Sądu Okręgowego. „Żurek to nie zupa pomidorowa”
I znów nie usłyszeliśmy wprost, kto jest winny śmierci tysięcy niewinnych osób – mężczyzn, kobiet i dzieci.

Odwagi!

Quick Link

Podaj dalej
Zostaw komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *