Przed sezonem przez ŁKS przeszło prawdziwe tornado. Łodzianie wymienili trenera, prezesa, piłkarzy, a także catering na stadionie. Na stadionie Króla pojawiło się nowe piwo, nowe pozycje w menu, a wśród nich… sushi!
ŁKS wymienił catering
Podczas meczu ze Zniczem Pruszków, nowy catering nie poradził sobie najlepiej. Tworzyły się ogromne kolejki do punktów gastronomicznych, w trakcie spotkania zabrakło piwa. Szefowie ŁKS-u przeprosili fanów i poprosili o jeszcze jedną szansę. Tę dostali 1 sierpnia, gdy ełkaesiacy grali z Polonią Bytom.
Czytaj także: Jak spędzić weekend w Łodzi? Dużo muzyki i Gastro dla Schroniska
I rzeczywiście. Piwa nie brakowało, kolejki były mniejsze, a w ofercie gastronomicznej, oprócz kiełbasy, hot-dogów i kotletów pojawiło się sushi. To opcja wegetariańska, o którą zabiegali kibice.
Czytaj także: ŁKS wygrał 5:0. Zobacz ZDJĘCIA i FILM
Zjedliśmy sushi na stadionie ŁKS-u
Przysmak z Japonii sprzedawany jest w dwóch wersjach – małej za 26 złotych – jest w niej sześć rolek i większej za 36 zł. Wraz z kolegą zdecydowaliśmy się na małą, bo po pierwsze nie jesteśmy specjalistami od sushi, a po drugie, zainspirowani recenzjami Książula, chcieliśmy przetestować bardziej budżetową wersję.
Czytaj także: Tragedia pod Piotrkowem. Ciało 71-latka z raną postrzałową
Czy sushi na ŁKS-ie zasługuje na Muala?
Sushi dostarczane jest przez restaurację Susharnia, która chwali się, że w 2021 i 2023 wygrała tytuł dla najlepszego lokalu w Polsce. . Fajnie, że jedzenie zapakowane jest w małe pudełko, które można zabrać ze sobą na trybunę. Sam smak trudno ocenić. Na pewno znajdą się fani i antyfani ryżu z wodorostami. Za to pewne jest, że dodatki są najwyższej jakości. Ostry chrzan wasabi pobudzi każdego fana. Imbir doda sił do dopingowania.
Dlatego, wzorem Książula, za organizację cateringu, jakość i ofertę, przyznajemy Muala.
ŁKS wygrał 5:0
A doping na meczu ŁKS-u był przedni. Podopieczni Szymona Grabowskiego wygrali z Polonią Bytom 5:0. Po blamażu w Krakowie zrewanżowali się kibicom w najlepszy możliwy sposób. Jakby tego było mało, gola i asystę zaliczył Koki Hinokio. Gdy tylko w ofercie gastronomicznej pojawiło się jego danie narodowe Japończyk, zaczął grać jak z nut. To co? Teraz czas na szwedzkie klopsiki, żeby odblokował się Gustaf Norlin?
Dziękujemy, że przeczytałeś nasz tekst. Obserwuj nas na Twitterze i Facebooku.