Łódzka prokuratura postawiła zarzuty 57-letniemu przedsiębiorcy, który wyłudził z fiskusa prawie 9 milionów złotych. Mężczyzna stworzył siatkę fikcyjnych firm, by uniknąć płacenia podatków. Za zbrodnię podatkową może trafić do więzienia na ćwierć wieku.
Zakładał spółki widma i wystawiał faktury
Przedsiębiorca zakładał spółki-widma, które nie prowadziły żadnej działalności. Firmy te miały tylko jeden cel – wystawiały fałszywe faktury na dziesiątki milionów złotych. Gdy przyszedł czas na rozliczenie z urzędem skarbowym, mężczyzna przepisywał je na osoby, które już nie żyły.
Prokuratura ustaliła, że biznesmen handlował tkaninami z Chin. Sprzedawał je polskim kontrahentom, ale przed urzędnikami ukrywał prawdziwe transakcje. Zamiast tego pokazywał dokumenty od fikcyjnych spółek. Dzięki temu zawyżał koszty i nie płacił VAT-u.
W jego domu znaleziono prawdziwy skarbiec
Celnicy przeszukali mieszkanie podejrzanego i znaleźli tam prawdziwy skarbiec. W szafach leżało ponad 270 par markowych butów, 30 zegarków i 20 torebek znanych projektantów. Funkcjonariusze zabezpieczyli też dziesiątki par okularów, garnitury, płaszcze i biżuterię. Całość warta jest setki tysięcy złotych.
Grozi mu 25 lat
Prokuratura zablokowała konta bankowe 57-latka. Zajęła również nieruchomości, które tuż przed aresztowaniem przepisał na swoich bliskich. Cały majątek posłuży do zwrotu wyłudzonych pieniędzy i pokrycia kar.
Mężczyzna usłyszał zarzut zbrodni podatkowej. To jedno z najsurowszych oskarżeń w polskim kodeksie karnym. Grozi za nie taka sama kara jak za zabójstwo – do 25 lat pozbawienia wolności.
