Julia Kacprzyk z Pabianic walczyła o życie po tym, jak zwykła bostonka wywołała u niej rzadką chorobę autoimmunologiczną. Młoda mama miała tylko jeden procent szans na przeżycie. Życie uratowali jej lekarze z łódzkiego szpitala im. Kopernika.
Zaczęło się od żłobka
Julia Kacprzyk pracuje w żłobku w Pabianiach. To właśnie tam prawdopodobnie zaraziła się bostonką. Choroba, która u dzieci przebiega łagodnie, u młodej mamy wywołała groźne powikłania.
Czytaj także: Z Pabianic na Eurobasket: „Szóste miejsce to wielkie osiągnięcie”. [WYWIAD LDZ24.com]
– Miałam bardzo wysoką gorączkę, zemdlałam w domu – wspomina pani Julia. – Niewiele z tego czasu pamiętam. Byłam w trzech różnych szpitalach.
Choroba uruchomiła zabójczy mechanizm
Infekcja wywołała u kobiety zespół Stilla – rzadkie schorzenie reumatologiczne. Układ odpornościowy zaczął atakować własny organizm. Rozwinął się także zespół hemofagocytarny, nazywany „sepsą hematologiczną”.
Czytaj także: Tego jeszcze nie było! Były (?) polityk z Łodzi będzie bił się z drag queen
Tomograf pokazał olbrzymi obrzęk mózgu. Stan był tak ciężki, że lekarze zastanawiali się, czy pacjentka nadal żyje.
Trzy zespoły walczyły o życie matki
Julia Kacprzyk trafiła do Oddziału Intensywnej Terapii szpitala im. Kopernika w Łodzi. O jej życie walczyły wspólnie trzy zespoły: anestezjolodzy, reumatolodzy i hematolodzy.
– Wykonaliśmy jej tomograf głowy i przeraziliśmy się, oglądając olbrzymi obrzęk mózgu – mówi dr Bogusław Sobolewski, kierownik oddziału. – Wtedy przez chwilę zastanawialiśmy się, czy pacjentka w ogóle jeszcze żyje.
Kobieta spędziła w szpitalu ponad 60 dni. Była podłączona do respiratora. Lekarze zastosowali najnowocześniejsze terapie i sprowadzili wszystkie dostępne leki.
Mała Zosia czekała na mamę
Personel szpitala żył historią Julii. Wszyscy wiedzieli, że w domu czeka na nią mała córka Zosia. Dziecko wychowywali tata i babcia.
Czytaj także: Zmiany w Strefie Płatnego Parkowania. Taniej dla łodzian, drożej dla turystów
– Widzieliśmy, jak to dziecko rośnie – opowiada doktor Sobolewski. – Każdego dnia odprawy zaczynaliśmy od pytania: „Co u Julki?”.
Zespół Stilla to rzadkie schorzenie, które może uaktywnić zwykła infekcja. Choroba atakuje ośrodkowy układ nerwowy i wywołuje silny stan zapalny.
– Przypadek Julki był naprawdę wyjątkowy, a jednocześnie nauczył nas bardzo wiele – podkreśla lekarz. – Pamiętajmy, że bostonka, przeziębienie czy grypa mogą uaktywnić chorobę reumatoidalną.
Julia cieszy się drugim życiem
Dziś pani Julia wróciła do zdrowia. Pozostaje pod opieką poradni reumatologicznej. Spaceruje z córką i cieszy się każdym dniem.
Czytaj także: Niebezpieczne rusztowania przy Lnianej 2. Spółdzielnia naraża mieszkańców na śmierć?
– Dostałam drugą szansę. Cieszę się każdym dniem, często spotykam się z rodziną i przyjaciółmi – mówi Julia.
Dla lekarzy z łódzkiego szpitala to największa nagroda.
– To, że dziś możemy spotykać Julkę, rozmawiać z nią i patrzeć, jak cieszy się życiem, to dla nas największa nagroda – podkreśla dr Sobolewski. – To dowód, jak ważne są współpraca, wiedza i odwaga lekarzy.