Pani Marta z Łodzi walczy z poważnymi problemami kolana, które uniemożliwiają jej normalne funkcjonowanie. Gdy chciała starać się o kartę parkingową dla niepełnosprawnych, usłyszała od lekarza szokującą odpowiedź o „wytycznych” PZON.
List od Czytelniczki
Dzień dobry,
Zwracam się do Państwa z prośbą o nagłośnienie problemu, z którym borykam się od miesięcy. Mam 52 lata i od kilku lat cierpię z powodu poważnego uszkodzenia rzepki w prawym kolanie. Stan jest na tyle poważny, że mam ogromne trudności z chodzeniem – każdy krok sprawia mi ból, a dłuższe przejścia są po prostu niemożliwe.
Lekarze nie chcą mnie operować, twierdząc, że w moim wieku, to już nie pomoże. Zaproponowali mi blokadę, którą już otrzymałam, ale efekt jest czasowy i kolano nadal bardzo mnie ogranicza. Ze względu na ten stan postanowiłem starać się o kartę parkingową dla osób niepełnosprawnych – przecież to logiczne, że jeśli nie mogę normalnie chodzić, to potrzebuję możliwości zaparkowania bliżej celu.
Czytaj także: Jak idzie remont Tuszyńskiej? Drogowcy budują nową jezdnię [ZDJĘCIA]
Gdy zwróciłam się do lekarza prowadzącego z prośbą o dokumentację, usłyszałam coś, co mnie zszokowało. Powiedział mi dosłownie: „Pani Marto, nawet się pani nie opłaca brać tej dokumentacji, bo w PZON-ie w Łodzi mają takie wytyczne od Zarządu Dróg i Transportu UMŁ, żeby takich kart wydawać jak najmniej. Podobno za dużo osób w Łodzi z tego korzysta”.
Jestem zrozpaczona i nie wiem, co mam robić. Czy naprawdę muszę doczekać pełnej niepełnosprawności, żeby móc zaparkować bliżej przychodni?„
Czytaj także: Nocny wypadek autobusu i osobówki. Jest ofiara!
Miejsca parkingowe na wagę złota
To co przeczytaliście to nie jest żart, ale smutna rzeczywistość. Jeśli rzeczywiście Zarząd Dróg i Transportu wydaje „wytyczne” o ograniczaniu wydawania kart parkingowych dla niepełnosprawnych, to mamy do czynienia ze skandalem.
Czytaj także: ŁKS nareszcie ma „dziesiątkę”. Grał w mocnych klubach
Ludzie z problemami zdrowotnymi, którzy ledwo chodzą, mają prawo do tego, żeby zaparkować bliżej apteki, przychodni czy urzędu. To ich podstawowa potrzeba! W mieście zakorkowanym jak Łódź, gdzie znalezienie miejsca parkingowego graniczy z cudem, osoby niepełnosprawne mają jeszcze większe problemy.
Czytaj także: Samochód Waldemara Budy ostrzelany w Brukseli: „To zaplanowane działania”
Zamiast pomagać mieszkańcom, urzędnicy liczą kasę z miejsc parkingowych. A co z tego, że pani Marta ledwo chodzi? Co z tym, że każdy krok sprawia jej ból? Najważniejsze, żeby zgadzał się stan miejskiej kasy.