To właśnie Dariusz Adamczuk jest w Widzewie odpowiedzialny za sprowadzanie zawodników czy tez zatrudnienie trenera. Zmiany w zimowym oknie transferowym to głównie jego dzieło we współpracy z Piotrem Burlikowskim.
Obaj działacze udzielili wywiadu klubowej telewizji. Tam padło pytanie o ich codzienne relacje z Robertem Dobrzyckim, głównym udziałowcem Widzewa.
Robert Dobrzycki złożył życzenia kibicom Widzewa. „Mam nadzieję, że następny rok…”
– Mamy co tydzień spotkania online, bo właściciel jeździe po całym świecie. Robert ma do nas pełne zaufanie. Oczywiście konsultujemy z nim tematy transferów jak Osmana Bukariego, bo to na końcu on musi dać zielone światło, ale nie kwestionuje naszych wyborów – zapewnia Adamczuk, pełnomocnik zarządu ds. sportu. – My się na tym znamy i on podchodzi do tego w ten sposób. Daje pełne zaufanie i na końcu będzie rozliczał.
Robert Dobrzycki daje zielone światło
W zimowym oknie transferowym Widzew wydał prawie 6 mln euro, co razem z letnimi wydatkami oznacza już ponad 13 mln euro na nowych zawodników. Na razie do klubu nie przyszli piłkarze z pierwszych stron gazet czy też reprezentanci Polski, choć i takie nazwiska tez pojawiają się jako potencjalne wzmocnienia. Z rozmowy w klubowej telewizji wynika, że są takie marzenia.
Grzegorz Łomacz zostaje w PGE GiEK Skrze Bełchatów. To będzie dziesiąty sezon!
– A są jakieś nazwiska na liście życzeń Roberta Dobrzyckiego, których oczekuje od was – pyta Adamczuka i Burlikowskiego pracownik Widzewa.
– Są, ale nierealne. I on wie o tym – przyznaje Adamczuk.
Wiedzieliście o tym? W Łodzi powstała kamizelka kuloodporna dla kobiet. I robi furorę!
Burlikowski dodaje: – To jest niesamowite paliwo i zderzenie bezpośredniego zaangażowania, a do tego jeszcze zrozumienia tematu. Fantastycznie rozmawia się na argumenty. To ogromny atut, że właściciel klubu jest tak blisko tego, co się w nim dzieje.
