Co dziesiąty wychowanek młodzieżowych ośrodków socjoterapii ma zaledwie 12 lat. Specjaliści biją na alarm – do placówek trafiają coraz młodsze dzieci, a problem narasta.
Młodzieżowe ośrodki socjoterapii jeszcze niedawno pomagały głównie nastolatkom. Dziś sytuacja się zmieniła. Dziesięciolatki w takich placówkach już nikogo nie dziwią. To wynika z najnowszych badań, które przedstawiono podczas konferencji w Regionalnym Centrum Polityki Społecznej w Łodzi.
Wiek się obniża, problemy rosną
– Jeden z wychowawców stwierdził, że być może przyjdzie czas, by powołać dziecięce ośrodki socjoterapii. To jego refleksja wynikająca z codziennej pracy – mówiła prof. Renata Szczepanik z Uniwersytetu Łódzkiego.
W województwie łódzkim działa obecnie 12 młodzieżowych ośrodków socjoterapii i jeden młodzieżowy ośrodek wychowawczy. Łącznie opieką objętych jest około 500 dzieci i młodzieży. Połowa placówek znajduje się w Łodzi, pozostałe działają w powiatach: bełchatowskim, łowickim, kutnowskim, rawskim, łęczyckim i zgierskim.
Od telefonu, nie od papierosów
Eksperci zauważają, że zmieniły się też problemy, z jakimi borykają się młodzi ludzie.
– Kiedyś dzieci najczęściej uzależniały się od używek, dziś od telefonu. Potrafią mieć setki znajomych online i żadnego w realnym świecie. Czują się samotni, zagubieni, pozbawieni relacji – tłumaczyła Joanna Kamińska, dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii „SOS” nr 1 w Łodzi.
Rodzice są bezradni
Kamila Dudkiewicz, dyrektor Regionalnego Centrum Polityki Społecznej w Łodzi, zwróciła uwagę na sytuację rodzin.
– To konferencja poświęcona dzieciom, które są w kryzysie. Ale tak naprawdę to rozmowa o nas wszystkich, o rodzinach, dorosłych, o świecie, który staje się coraz trudniejszy dla młodych ludzi – podkreślała.
Prof. Szczepanik dodała, że wielu rodziców bardzo kocha swoje dzieci, ale nie wie już, jak im pomóc. To nie są źli rodzice – to ludzie zmęczeni i zagubieni.
Brakuje placówek dziennych
Problem dotyczy szczególnie mniejszych miejscowości. Tam brakuje ośrodków działających w trybie dziennym, gdzie dzieci po zajęciach mogłyby wracać do domów. W małych miastach rodzice często nie mają jak dowieźć dziecko do placówki.
– Kluczowe jest wsparcie środowiskowe, jak najbliżej miejsca zamieszkania dziecka – zaznaczyła prof. Szczepanik.
Pomoc zanim będzie za późno
Specjaliści podkreślają, że nie każde dziecko sprawiające trudności powinno trafiać do instytucji.
– Czasem wystarczy, że ktoś je zauważy, wysłucha, pomoże rodzinie zrozumieć, co się dzieje. Im młodsze dziecko trafia do systemu, tym trudniej mu później się odnaleźć – ostrzegała dyrektor Kamińska.
Do młodzieżowych ośrodków socjoterapii trafiają dzieci zagrożone niedostosowaniem społecznym z powodu trudności emocjonalnych, edukacyjnych lub rodzinnych. Potrzebne jest orzeczenie z poradni psychologiczno-pedagogicznej. Ciekawostka: aż 40 procent podopiecznych łódzkich placówek pochodzi z innych województw, głównie śląskiego i mazowieckiego.
