Rafał Gikiewicz twierdzi, że jego przyszłość w Widzewie stanęła pod znakiem zapytania. Doświadczony bramkarz stracił miejsce w bramce na rzecz Macieja Kikolskiego i coraz głośniej mówi o możliwym rozstaniu.
Rezerwowy Widzewa pierwszego wyboru
37-letni golkiper rozpoczął sezon w podstawowym składzie, ale po dwóch kolejkach usiadł na ławce. Decyzja trenerów nie była przypadkowa, bo już od wiosny popełniał błędy. W czterech ostatnich spotkaniach między słupkami stanął Kikolski i na razie nic nie wskazuje, aby miało się to zmienić.
Czytaj także: Śmierć na torach na Widzewie. Śledczy podejrzewają, że…
Gikiewicz mówi wprost o odejściu
Gikiewicz nie kryje rozczarowania sytuacją i otwarcie przyznaje, że może pożegnać się z Widzewem. – „Niestety, zostałem postawiony pod ścianą, bo tego czasu nie mam zbyt wiele. Ale zawsze spadam na cztery łapy i na pewno sobie poradzę” – powiedział w rozmowie z Eleven Sports. Bramkarz dodał, że istnieje temat transferu do klubu z 2. Bundesligi, jednak do zamknięcia okna zostało niewiele dni. W Niemczech transfery można robić do 8 września.
Czytaj także: Legenda Top Gear przyjedzie do Łodzi. A wszystko w szczytnym celu!
Klub nie zaprzecza, piłkarz naciska
Choć władze Widzewa oficjalnie nie mówią o możliwości rozstania, sam zawodnik sugeruje, że drzwi są otwarte. – „Oni o tym wiedzą, choć mówią to tylko między wierszami” – zaznaczył golkiper. Kontrakt Gikiewicza obowiązuje do końca sezonu, ale w przypadku oferty transferowej klub mógłby zgodzić się na rozwiązanie umowy za porozumieniem stron.
Czytaj także: W Piotrkowie zaginął 13-latek. Policja prosi o pomoc!
Dziękujemy, że przeczytałeś nasz tekst. Obserwuj nas na Twitterze i Facebooku.