W Nakielnicy dwa psy zostały porzucone przez właścicielkę. Jeden z nich – młoda suczka – nie przeżyła. Drugi wciąż walczy o życie. To cud, że udało się go uratować.
Szczeniak na granicy życia
„To kilkumiesięczny szczeniak. Przerażony i zagłodzony do granic możliwości” – relacjonuje Katarzyna Rezler, Pełnomocnik Burmistrza Aleksandrowa Łódzkiego ds. zwierząt. To ona weszła do mieszkania po sygnałach zaniepokojonych osób. Scena, którą zastała, była wstrząsająca.
Czytaj także: ŁKS przeprosił kibiców za problemy z cateringiem. „Pracujemy nad tym”
Martwe ciało jednej z suczek leżało w zakratowanym mieszkaniu. Obok niej – półżywy pies. Sam, bez jedzenia i wody. “Zgasła sama, za drzwiami, za którymi nikt nie usłyszał jej cierpienia” – mówi Rezler.
Czytaj także: Co za tragedia! W Piotrkowie wyłowiono zwłoki mężczyzny
Zaniedbanie czy okrucieństwo?
Nie wiadomo, jak długo zwierzęta były zamknięte i bez opieki. Według pierwszych ustaleń właścicielka po prostu opuściła mieszkanie, zostawiając psy same sobie.
Czytaj także: Szef łódzkiej policji dostał awans od prezydenta! Zostanie generałem
„To tak strasznie boli. Boli mnie, że ludzie potrafią być tak okrutni i bezkarni” – podkreśla Rezler. Dodaje też, że przypadki znęcania się nad zwierzętami są codziennością, a prawo nie chroni ich wystarczająco.
Tylko jedno ocalone życie
Dziś jedna sunia już nie żyje. Jej imienia nikt nie zna. Drugi pies dostał jednak drugą szansę. „Patrząc w jego przerażone oczy, obiecałam jedno – zrobię wszystko, żeby już nigdy nikt nie zrobił mu krzywdy” – zapewnia Katarzyna Rezler.
Czytaj także: W środę rekonstrukcja rządu. Ministrowi z Łódzkiego się upiecze
Sprawą zajmuje się policja.
Dziękujemy, że przeczytałeś nasz tekst. Obserwuj nas na Twitterze i Facebooku.