Michał Sapota siedzi w areszcie od września, ale śledczy dopiero zaczynają odkrywać skalę jego działań. Deweloper miał systematycznie wyprowadzać majątek ze swoich spółek, gdy zorientował się, że biznes upada. Poszkodowanych są setki.
Majątek znikał w tajemnicy
Onet dotarł do informacji, które rzucają nowe światło na sprawę HREiT. Michał Sapota miał w tajemnicy przed klientami przepisywać mieszkania i grunty na różne firmy oraz zaufane osoby. Łączna wartość wyprowadzonego majątku sięga około 200 milionów złotych.
Źródła portalu twierdzą, że osoby, które otrzymały nieruchomości, teraz gorączkowo próbują je sprzedać. Boją się, że prokuratura lub syndyk zablokują transakcje i zakwestionują ich ważność.
Kto dostał grunty od Sapoty
W gronie uprzywilejowanych wierzycieli pojawia się nazwisko Piotra Pinińskiego. Polski hrabia pożyczył spółkom dewelopera około 8,5 miliona złotych. W zamian miał otrzymać grunty w Chorzowie, położone na terenie dawnej kopalni.
Jeszcze więcej pieniędzy zainwestował Adam Szafarowicz, właściciel firmy importującej zabawki z Azji. Biznesmen pożyczył spółkom Sapoty około 25 milionów złotych i również zabezpieczył się na gruntach. Niektórzy twierdzą, że deweloper przekazał mu działki warte dwa razy więcej, niż wynosiła pożyczka.
Onet ustalił też, że Sapota wyprowadził ze swoich spółek około 130 mieszkań. Trafiły one do zaufanych współpracownic, a część podobno do domniemanej kochanki dewelopera. Policja miała zatrzymać go właśnie w jej mieszkaniu.
Rodziny z kredytami i bez mieszkań
Marcin Babło z Gliwic wziął z żoną kredyt na 150 tysięcy złotych. Pieniądze poszły do HREiT, ale mieszkanie nigdy nie powstało. Inwestycja przy ulicy Dąbrowskiego stanęła na etapie fundamentów i podziemnego garażu. W takiej samej sytuacji jest 44 rodziny.
Babło musi już spłacać odsetki do banku. Bierze pieniądze z oszczędności, które planował przeznaczyć na wykończenie mieszkania. Wraz z rodziną mieszka teraz w małym lokalu udostępnionym przez rodzinę.
Dwie spółki na jedną budowę
Źródła Onetu twierdzą, że na inwestycję w Gliwicach Sapota powołał dwie spółki celowe. Jedna miała grunt, druga nie miała niczego oprócz nazwy. Ta druga służyła tylko do zbierania pieniędzy od kolejnych nieświadomych klientów.
Podobny schemat mógł się powtarzać przy innych inwestycjach. Klienci wpłacali pieniądze do spółek, które nie posiadały żadnego majątku. Grunty już wcześniej trafiły do innych podmiotów.
Poseł PiS broni dewelopera
Michała Sapotę przed sądem reprezentuje poseł PiS Paweł Jabłoński, który jest również adwokatem. Polityk zaprzecza, żeby deweloper wyprowadzał majątek na szkodę wierzycieli. Twierdzi, że wszystkie transakcje były legalne i weryfikowane przez notariuszy.
Sapota i jego prawnik chcą sanacji firmy. Twierdzą, że deweloper wie, jak wyprowadzić HREiT z kryzysu. Przeciwnicy tego rozwiązania mówią, że tylko syndyk może rzetelnie zbadać sprawę i cofnąć podejrzane transakcje.
Alkohol czy złe decyzje biznesowe
Były pracownik HREiT opowiedział Onetowi, że Sapota miał problem z alkoholem. Deweloper potrafił na oficjalnych spotkaniach mówić, że przed chwilą wypił dwa piwa. Pił nawet w pracy. Pod wpływem alkoholu podejmował ryzykowne decyzje, których później, na kacu, nie pamiętał.
Inni twierdzą, że Sapota po prostu przeinwestował. Zamiast kończyć rozpoczęte budowy, kupował kolejne grunty, tworząc gigantyczny bank ziemi. W końcu zabrakło mu pieniędzy na dokończenie obiecanych mieszkań.
Więcej poszkodowanych niż w Amber Gold
Pokrzywdzeni w sprawie HREiT porównują aferę do skandalu z Amber Gold. Marcin Babło twierdzi, że sprawa jest nawet większa, tylko dotyczy rynku mieszkaniowego zamiast inwestycji finansowych.
Michał Sapota od września przebywa w łódzkim areszcie. Prokuratura zarzuca mu oszustwa na wielką skalę. Deweloper nie przyznaje się do winy. W grudniu sąd w Warszawie ma podjąć kluczowe decyzje w sprawie przyszłości jego firmy.
