Rosyjski wywiad wojskowy GRU przygotowywał zamach z użyciem dronów i puszek z materiałami wybuchowymi. Kurier zostawił niebezpieczne ładunki przy autostradzie A2 pod Łodzią. Sprawa wyszła na jaw dzięki śledztwie Gazety Wyborczej.
Służby specjalne ujawniły kolejną rosyjską operację dywersyjną na terenie Polski. Tym razem GRU planowało użyć dronów i zamaskowanych materiałów wybuchowych do przeprowadzenia zamachów terrorystycznych.
Puszki z kukurydzą kryły materiały wybuchowe
Rosyjski wywiad wwiózł do Polski dwie niepozorne puszki przypominające konserwy z kukurydzą. W rzeczywistości każda z nich zawierała silny materiał wybuchowy o sile rażenia odpowiadającej 1,4 kg trotylu. Łączna moc obu puszek mogła spowodować wybuch równoważny 2,8 kg trotylu.
Identyczne puszki z materiałami wybuchowymi litewski kontrwywiad wykopał ze skrytki na starym cmentarzu w Kownie. Eksperci potwierdzili, że zawierały one silne, ciasno upchane ładunki wybuchowe.
Ukraiński kurier działał na zlecenie GRU
Główną rolę w operacji odegrał 27-letni Władysław D., Ukrainiec mieszkający z dziewczyną w Katowicach. Mężczyzna miał kryminalna przeszłość – odsiedział rok więzienia za włamania na rachunki bankowe.
Kurier otrzymywał polecenia przez komunikator Telegram od użytkownika o pseudonimie „Warrior”, który reprezentował rosyjskie GRU. Instrukcje były precyzyjne: kup łopatę, jedź na cmentarz, wykop puszki, zostaw niedaleko Łodzi.
Po pierwszej misji Władysław D. zostawił dwie puszki niedaleko zjazdu z autostrady A2 w kierunku Zgierza. Puszki idealnie pasowały do uchwytów mocowanych do dronów, co wskazuje na planowane ataki z powietrza.
Operacja obejmowała trzy kraje
Rosyjska dywersja miała zasięg międzynarodowy. Oprócz Polski, operacja obejmowała Litwę i Niemcy. Kurier transportował między krajami nie tylko materiały wybuchowe, ale także części do dronów i karty SIM.
Podczas drugiej misji Władysław D. przewoził elementy drona do Düsseldorfu. Gdy jego samochód uległ awarii, rosyjscy zleceniodawcy nakazali mu pośpiech. Operacja toczyła się latem 2024 roku, podczas piłkarskich mistrzostw Europy w Niemczech.
W trzeciej misji kurier kompletował w Wilnie paczki-pułapki z zapalnikami. Trzy przesyłki zapaliły się podczas transportu – w ciężarówce pod Warszawą, na lotnisku w Lipsku i w magazynie w Birmingham. Gdyby pożary wybuchły na pokładzie samolotów, groziłoby to katastrofą.
ABW zatrzymała kuriera rosyjskiego wywiadu
Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymali Władysława D. w mieszkaniu wynajmowanym w Katowicach. Jego werbunek wpisuje się w typowy sposób działania GRU – rosyjskie służby szukają osób pochodzących z krajów byłego ZSRR, z kryminalna przeszłością i problemami finansowymi.
Władysławowi D. grozi dożywocie za dywersję prowadzoną na rzecz obcego wywiadu. Także jego znajomy Serhij J., który polecił mu kontakt z rosyjskim agentem, został zatrzymany przez hiszpańskie służby i wydany Polsce.
Poszukiwania zaginionych materiałów wybuchowych
Funkcjonariusze ABW pojechali w miejsce, gdzie kurier zostawił puszki przy autostradzie A2, ale niczego nie znaleźli. Materiały wybuchowe zniknęły i mogą znajdować się w kolejnej skrytce rosyjskiego GRU.
Jak wyjaśnia podpułkownik Tomasz Mularczyk z Centralnego Ośrodka Koordynacji Rozminowania, taka ilość materiału wybuchowego zniszczy samochód osobowy i może ciężko zranić lub zabić kierowcę i pasażerów.
Prokuratura kończy śledztwo
Prokuratura Krajowa prowadzi postępowanie pod nadzorem prokuratora Artura Kaznowskiego. Śledztwo ma zostać zakończone do końca 2025 roku. Zatrzymani członkowie grupy dywersyjnej będą sądzeni w Warszawie.
ABW zapewnia, że jej funkcjonariusze prowadzą na bieżąco rozpoznanie osób i zdarzeń mogących stanowić potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski. Szczegółów operacji służby nie ujawniają.
Ujawniona przez Gazetę Wyborczą operacja pokazuje, jak daleko sięgają rosyjskie plany destabilizacji Europy. GRU nie tylko testuje reakcję zachodnich służb, ale przygotowuje coraz groźniejsze akty terroru wymierzone w bezpieczeństwo NATO.
