Mieszkańcy wschodniej części Łodzi uwięzieni. Nie ma kładki na Henrykowskiej

FK
FK

Mieszkańcy wschodniej części Łodzi od lat domagają się budowy legalnego i bezpiecznego przejścia przez tory w rejonie ulicy Henrykowskiej. Chodzi o obszar, który rocznie przecina nawet kilkadziesiąt tysięcy osób. Przechodzą nielegalnie tuż obok rozpędzonych pociągów, codziennie ryzykując życie.

Jak podaje Gazeta Wyborcza (tutaj), sytuacja trwa od 2014 roku, kiedy zamknięto większość dotychczasowych przejść z powodu modernizacji linii kolejowej i budowy trasy W-Z. Od tego czasu mieszkańcy takich osiedli jak Mileszki, Widzew, Stoki, Sikawa praktycznie nie mają jak przedostać się na południową stronę miasta.

Czytaj także: Polski astronauta wraca do domu! Wodowanie Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego już dziś – wiemy, kiedy i gdzie!

Minister obiecał. I na razie tyle

W kwietniu tego roku minister infrastruktury Dariusz Klimczak ogłosił, że PKP zbuduje bezkolizyjne przejście – tunel lub kładkę – w rejonie ulicy Henrykowskiej. Wypowiedź wywołała euforię. Po latach braku działania wreszcie pojawiła się szansa na realne rozwiązanie.

Czytaj także: Wielki projekt drogowy na Teofilowie. Łódź rusza z budową nowych ulic

Kilka tygodni później przyszło jednak rozczarowanie. PKP PLK poinformowała, że realizacja inwestycji będzie możliwa tylko przy współfinansowaniu ze strony miasta. Takie pisma trafiły do władz Łodzi, a samo przedsięwzięcie znów utknęło w biurokratycznych procedurach.

Brakuje decyzji, czasu i pieniędzy

Miasto nie ma zabezpieczonych środków na budowę kładki. Przedstawiciele urzędu potwierdzili otrzymanie pisma i trwające rozmowy, ale nie podali żadnych dat czy konkretów. Tymczasem mieszkańcy znów czują się oszukani. Ich zdaniem historia się powtarza – identyczne obietnice słyszeli już dziesięć lat temu.

Czytaj także: Widzew zaprezentuje drużynę w miejscu, gdzie wszystko się zaczęło!

W rozmowach z Wyborczą mówią wprost: minister dał nadzieję, po czym się z niej wycofał. Mają żal zarówno do rządu, jak i do władz miasta. Zapowiadają, że nie zapomną tego w kolejnych wyborach.

Czytaj także: Zapomniany skarb w centrum Polski. Pałac Saski w Kutnie odzyskuje dawny blask [ZDJĘCIA]

Codzienny dramat tysięcy ludzi

Problem dotyczy tysięcy mieszkańców, którzy codziennie przekraczają cztery, a nawet osiem torów. Najbliższe legalne przejścia oddalone są o kilka kilometrów. Południowa część Łodzi to szkoły, przedszkola, przychodnie, zakłady pracy. Dla wielu najkrótsza droga prowadzi przez tory.

Czytaj także: Sebastian M. z zarzutem za tragiczny wypadek na A1. Wreszcie spotka go kara?

Mimo groźby mandatów i realnego zagrożenia życia ludzie nadal przechodzą, bo nie mają wyjścia. Oczekują nie kolejnych analiz, tylko konkretnej decyzji i rozpoczęcia budowy. W tej sprawie nie chodzi o luksus, lecz o życie i bezpieczeństwo.

Dziękujemy, że przeczytałeś nasz tekst. Obserwuj nas na Twitterze i Facebooku.

Quick Link

Podaj dalej
Zostaw komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *