Zwłoki 44-letniej kobiety znaleziono w kamienicy przy ul. Skorupki w centrum Łodzi, tuż obok bazyliki archikatedralnej. Początkowo wszystko wskazywało na morderstwo. Sekcja zwłok wykazała jednak, że kobieta zmarła z przyczyn naturalnych. Mimo to sposób, w jaki zachował się gospodarz mieszkania, wstrząsnął policją i mieszkańcami.
Tragiczne odkrycie w kamienicy przy ul. Skorupki
Ciało kobiety leżało na klatce schodowej budynku. Lekarz, który pojawił się na miejscu, nie wykluczył udziału osób trzecich, dlatego od razu wszczęto śledztwo w kierunku zabójstwa. Podejrzenia padły na 48-letniego lokatora kamienicy, u którego kobieta wcześniej przebywała. Mężczyzna ma bogatą kryminalną przeszłość. Siedział w zakładzie karnym za zabójstwo, rozboje, kradzieże i napaść na policjantów.
Sekcja zwłok zmieniła bieg sprawy
Śledczy ustalili, że kobieta czuła się źle i zasłabła. Sekcja zwłok jednoznacznie potwierdziła, że nie miała obrażeń i zmarła w sposób naturalny. Kluczowe okazały się nagrania z monitoringu w kamienicy. Widać na nich, jak 48-latek zamiast udzielić pomocy, wyciąga kobietę za włosy na klatkę schodową. Tam kobieta umiera, a mężczyzna dodatkowo ją kopie.
Zarzuty i areszt dla lokatora
Prokuratura postawiła 48-letniemu łodzianinowi dwa zarzuty: nieudzielenie pomocy oraz znieważenie zwłok. Grozi mu do trzech lat więzienia. Decyzją sądu został aresztowany na trzy miesiące.