Grzegorz Szoka przed meczem z Wisłą. Trener ŁKS-u wie, że jego zespół nie jest faworytem, ale właśnie w tym widzi szansę.
ŁKS chce zmazać plamę po klęsce 0:5
W niedzielę na Stadionie Króla ŁKS zagra z Wisłą Kraków. Będzie to ostatni mecz łodzian w tym roku i zarazem rewanż za bolesną porażkę z 2. kolejki, kiedy „Biała Gwiazda” rozgromiła ełkaesiaków aż 5:0.
Trener ŁKS nie zamierza jednak patrzeć wstecz. „Nie ma zespołu, którego nie można ukłuć” – powiedział na konferencji prasowej. Szoka podkreślił, że Wisła, mimo wysokiej pozycji w tabeli, również w tym sezonie traciła punkty. „Wisła to zespół dobry i jakościowy, ale też przegrywał i remisował mecze” – zaznaczył szkoleniowiec.
Brak presji może być atutem
W niedzielę Szoka zadebiutuje na stadionie Króla. Mimo tego nie odczuwa nadmiernej presji. „Nie jest możliwe, żeby wejść i wszystko od razu zmienić” – przyznał realistycznie.
Trener widzi w roli outsidera pewną korzyść. „Nie jesteśmy uważani za faworyta, więc mam nadzieję, że zawodnicy nie będą czuli tego ciężaru” – stwierdził. Dodał, że bardzo dużo zależy od tego, jak ułoży się spotkanie od pierwszych minut.
Widać poprawę w grze defensywnej
Szoka prowadzi ŁKS od dwóch meczów i już zauważa pierwsze zmiany. „Na pewno widzę poprawę, jeśli chodzi o fazę bronienia” – powiedział. Trener podkreślił, że poprawiło się również przejście do obrony i zabezpieczenie akcji ofensywnych.
Te elementy, jak zaznaczył, łatwiej zmienić niż grę z piłką. „Trzeba po prostu wyznaczyć zasady, trenować i być konsekwentnym” – wyjaśnił. Szoka liczy, że wraz ze wzrostem pewności siebie zawodników poprawi się również ofensywa drużyny.
