Przedsezonowe plany Widzewa rozmijają się z rzeczywistością. Po 18 kolejkach łodzianie zajmują 14. miejsce w tabeli, zaledwie cztery punkty od strefy spadkowej. Nie takie były plany, gdy Robert Dobrzycki wydawał na transfery siedem milionów euro…
Bałagan z trenerami zabija projekt
Krzysztof Kamiński, legenda Widzewa, półfinalista Pucharu Europy i dwukrotny mistrz Polski, nie pozostawia suchej nitki na obecnej sytuacji. Wprost wskazuje główną przyczynę problemów. – Przyczyna jest bardzo prosta – bałagan z trenerami. W Widzewie potrzebny jest szkoleniowiec, który ogarnie osobowością drużynę – mówi były piłkarz.
Rzeczywiście, w tym sezonie Widzew prowadzi już trzeci trener. Żeljko Sopić przetrwał sześć kolejek, jeszcze krócej pracował Patryk Czubak, a teraz trenerem jest Igor Jovicevic.
Transfery, które rozczarowują
Siedem milionów euro to astronomiczna suma jak na warunki Ekstraklasy. Niestety, większość sprowadzonych zawodników nie spełnia pokładanych w nich nadziei. Szczególnie bolesny jest przypadek napastnika Andi Zeqiriego, który kosztował najwięcej i miał być gwiazdą zespołu. Tymczasem Szwajcar nie zdobył nawet jednej bramki.
– Poziom sportowy tego zespołu jest bardzo niski. Potrzeba co najmniej czterech zawodników, którzy zrobią dużą różnicę na tle tego, co jest, bo to przecież zmierza do katastrofy – alarmuje Kamiński. Według legendy klubu, tylko czterech, może pięciu zawodników w obecnym składzie nadaje się do gry w drużynie aspirującej do europejskich pucharów.
Defensywa pełna dziur
Szczególnie bolesna była ostatnia porażka 0:3 z Koroną Kielce. Sposób, w jaki łodzianie tracili bramki, wywołał oburzenie kibiców i ekspertów. – Gdzie była obrona? To jest wielka ściema – grzmi w rozmowie z Interią Kamiński (tutaj), nie szczędząc krytyki zawodnikom.
Problemy dotyczą nie tylko defensywy. Środek pola nie radzi sobie z kreowaniem gry, a atak mimo poza Sebastianem Bergerem jest nieskuteczny. Drużyna nie ma wypracowanego stylu, gubi się taktycznie i popełnia błędy.
Co dalej?
Przed Widzewem trudny koniec roku – dwa wyjazdowe mecze z teoretycznie silniejszymi rywalami. Tabela Ekstraklasy jest na tyle wyrównana, że seria zwycięstw mogłaby wywindować zespół do czołówki, ale przy obecnej formie bardziej realna wydaje się walka o utrzymanie.
Kamiński proponuje radykalne rozwiązania – kolejną rewolucję kadrową i sprowadzenie trenera z silną osobowością. Czas pokaże, czy szefowie Widzewa zdecydują się na tak drastyczne kroki. Jedno jest pewne – siedem milionów euro mogło zostać wykorzystane znacznie lepiej, a ambicje o grze w Europie na razie pozostają jedynie w sferze marzeń
