ŁKS wraca z pustymi rękami z Siedlec. Łodzianie przegrali z Pogonią 1:3 i nie zdołali przedłużyć zwycięskiej serii. To kolejna porażka na wyjeździe w tym sezonie.
Kontuzje zmieniły układ sił
Mecz zaczął się dobrze dla gości. Łodzianie kontrolowali boisko i prezentowali się lepiej od gospodarzy. W 15. minucie pojawił się jednak problem. Boisko musieli opuścić kontuzjowani Piotr Głowacki i Krzysztof Falowski. Trener Grabowski wpuścił Adriana Jurkiewicza i Mateusza Kupczaka.
Zmiany nie zachwiały drużyną. Michał Mokrzycki po chwili uderzył z dystansu i piłka wpadła do siatki. ŁKS prowadził 1:0 i sprawiał wrażenie, że kontroluje sytuację. Pogoń nie stworzyła żadnej groźnej akcji.
Wyrównanie tuż przed przerwą
W 45. minucie gospodarze jednak wyrównali. Ernest Dzięcioł trafił do bramki Aleksandra Bobka. Łodzianie próbowali jeszcze odpowiedzieć przed gwizdkiem, ale nie zdążyli.
Pogoń przejęła kontrolę
Po przerwie na boisku zobaczyliśmy inny mecz. Pogoń objęła prowadzenie w 61. minucie. Maciej Famulak pokonał Bobka i dał gospodarzom prowadzenie 2:1. Od tego momentu to drużyna Adama Noconia dyktowała warunki gry.
ŁKS miał ogromne problemy. Poprzeczka uratowała gości w 71. minucie, ale ulga trwała krótko. Siedlczanie atakowali kolejnymi falami. Łodzianie nie potrafili wyjść z własnej połowy.
W 86. minucie sędzia podyktował kontrowersyjny rzut karny dla Pogoni. Do piłki podszedł Marcin Flis, były zawodnik ŁKS. Flis pewnie wykonał jedenastkę i ustalił wynik na 3:1. Goście próbowali jeszcze zaatakować, ale zabrakło im pomysłu i sił.
